Listy do chłopców od starszego brata, Miłość, narzeczeństwo i małżeństwo, Miłość, narzeczeństwo i ...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

O tym, dlaczego chłopcy chcą poczekać do ślubu

     Czy wszyscy chłopcy myślą tylko o "jednym" i dążą tylko do "jednego"? Taką opinię można przeczytać albo usłyszeć tu i ówdzie. Ci, którzy ją głoszą, sami myślą i dążą do "jednego", a innych mierzą swoją miarą. Typowe!... Wielu chłopców chce poczekać do ślubu. Pisałem już o tym, jak dziewczęta uzasadniają swoje decyzje o zachowaniu czystości przedmałżeńskiej. Teraz kolej na chłopców. Są w wieku od 17 do 23 lat. Każdy wymienił przynajmniej cztery argumenty (najwięcej dziesięć) za czystością przedmałżeńską. Widać, że sprawę mają dobrze przemyślaną. Najczęściej padały dwa argumenty: nieczystość jest ciężkim grzechem i po drugie prowadzi do chorób, w tym do AIDS. Przedstawię teraz najciekawsze wypowiedzi z moim krótkim komentarzem.

Postanowiłem poczekać, bo istnieje coś takiego, jak wierność przedmałżeńska.
Muszę przed małżeństwem pozostać wierny swojej przyszłej żonie

     Wiemy, oczywiście, co to jest wierność małżeńska. Ale co to jest wierność przedmałżeńska? Nikt przecież o tym nie mówi. Tabu czy co? Nie spodziewaj się, że usłyszysz coś o takich sprawach w telewizji albo przeczytasz w zwykłych gazetach. Tam propaguje się nawet niewierność małżeńską, a cóż dopiero przedmałżeńską...

     Wyobraź sobie następującą sytuację: kilkanaście lat po maturze spotykasz na ulicy swojego dawnego kolegę ze szkoły. Nie widzieliście się od matury. Teraz jesteś już żonaty, masz dzieci i prowadzisz ustabilizowane życie rodzinne. Idziecie na kolację do restauracji. Macie sobie tyle do powiedzenia! Po kilku toastach za zdrowie dawnych profesorów zaczynacie snuć wspomnienia.

     Kolega mówi w pewnej chwili, że zna Twoją żonę i że kiedyś przez krótki czas nawet z nią chodził. Miał straszną ochotę na seks, ale nic z tego nie wyszło. Mówiła stanowczo, że wprawdzie jej się podoba, ale intymności rezerwuje tylko dla męża.

     Jak byś się czuł? Nie byłbyś dumny ze swojej żony?... Każdy chciałby mieć żonę, która potrafiła poczekać na niego! I każda - nawiasem mówiąc - chciałaby mieć takiego męża, który nawet przed małżeństwem dochował jej wierności.



     A teraz inny scenariusz. Kilkanaście lat po maturze spotykasz dawnego kolegę ze szkoły. Idziecie na kolację. Wino trochę ułatwia zwierzenia. I nagle kolega zaczyna opowiadać, że kiedyś chodził z Twoją żoną. Wiedział, że podkochiwała się w nim. Kiedy zaproponował seks, nie robiła problemów. A potem jeszcze opowiedział kilka pikantnych szczegółów z ich spotkań... Jak byś się czuł? Nie czułbyś się zdradzony? Istnieje coś takiego jak wierność przedmałżeńska?

     Powie ktoś, że żona nie musi wiedzieć o tym, co robił jej mąż w przeszłości, ani mąż, co robiła jego żona, a sytuacja taka, jak wyżej opisana, rzadko się zdarza. Odpowiem następującym pytaniem: jeżeli w małżeństwie mąż zdradza żonę, a ona nic o tym nie wie, to czy ich relacje są w takim porządku, jak to było wtedy, kiedy jej nie zdradzał? Miłość będzie na tym samym poziomie?... No nie! On i tak nosi w sercu swoją zdradę i przez to relacje małżeńskie będą okaleczone.

     Wróćmy do poprzedniej sytuacji. "Gruba kreska" nie załatwia problemu złej przeszłości. Oto rozpoczynamy nowe życie i nie rozmawiamy o tym, co wydarzyło się kiedyś? Cóż by to była za miłość? Najbliższa mi na świecie osoba ma jakieś zastrzeżone rewiry, do których nie mam wstępu?! Albo odwrotnie - ja mam tajemnice przed nią Jakże moglibyśmy wówczas być sobie najbliżsi? Miłość polega m.in. na mówieniu sobie o wszystkim. Bez szczerości nie ma prawdziwej miłości.

     Kłamstwo w takim wypadku jest jeszcze gorszym rozwiązaniem. Czyż można budować swoją przyszłość na kłamstwie?

     Znacznie lepiej byłoby przyznać się do błędu i szczerze przeprosić za przedmałżeńskie niewierności. Coś takiego trzeba zrobić koniecznie przed ślubem. Tego wymaga zwykła uczciwość. Narzeczeni muszą znać przeszłość osób, z którymi mają się związać do końca życia. Oczywiście przeprosiny to jedna sprawa - pozostaje jeszcze racjonalna ocena drugiej strony: czy ktoś, mimo żalu w tej chwili, będzie w stanie dochować przyrzeczeń małżeńskich? Uczył się przecież (może przez lata) niewierności. Czy teraz nagle będzie umiał zmienić swój styl myślenia i postępowania? To, co robiliśmy w przeszłości, wpływa w dużym stopniu na naszą teraźniejszość i przyszłość.

     Jak widzisz, pojawia się sporo komplkacji. Najlepiej, żeby narzeczony mógł szczerze wyznać swojej narzeczonej (i odwrotnie): "zawsze byłem(-am) ci wierny(-a)". Nie sądzisz?

Zachowuję czystość, bo chcę być wolny

     Niektórzy twierdzą, że są wolni, bo oglądają pornografię, "zaliczają" dziewczyny jedną po drugiej (jeśli nie w rzeczywistości, to w fantazjach), onanizują się itd. Ale cóż to za wolność? Myślisz, że potrafią przestać? Jeżeli ktoś tak rozumie wolność, szybko staje się uzależniony. Zło zniewala. "Każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu" - powiedział Pan Jezus (J 8, 34). Nie może być inaczej!

     Mędrzec Syrach tak pisze: "Nie oddawaj siebie na wolę swych żądz, abyś jak bawół nie był nimi miotany" (por. Syr 6,2-4). Domyślasz się, o co chodzi? Jak puścisz telewizję po godzinie 22, możesz mieć 90% pewności, że zobaczysz jakąś ilustrację tej bardzo barwnej sentencji. A im dalej w noc, tym z coraz większą częstotliwością występują osobnicy jak owe bawoły miotani pożądliwymi pragnieniami. Są oni - nietrudno zauważyć - ulubionymi "bohaterami" większości obecnie działających reżyserów filmowych i telewizyjnych. Czy to jest Twój ideał życia?

     Czystość to właśnie zdolność kontrolowania pożądliwości. Zachowywanie czystości oznacza ćwiczenie się w wolności.

Czystość przedmałżeńska prowadzi do udanego
współżycia w małżeństwie

     Przed małżeństwem seks prowadzi do zniewolenia, a w małżeństwie nie? Jak się to dzieje?... Otóż okres przedmałżeński ma być czasem uczenia się czystości. Czystość zaś to zdolność poskramiania pożądliwości. Tego trzeba się nauczyć (zwłaszcza musi to zrobić chłopak), tak jak trzeba się nauczyć wszystkich innych cnót, cierpliwości, pracowitości, uprzejmości, altruizmu, myślenia o innych z troską itd.

     Jeżeli ktoś nauczył się czystości przed małżeństwem, to w jego małżeństwie współżycie seksualne będzie wyrażało miłość i oddanie się sobie. Jeżeli zaś ktoś nie nauczył się tego, wówczas współżycie w małżeństwie, które ktoś taki zawrze, będzie po prostu zaspokajaniem pożądliwości, instynktów czy nałogu za pomocą ciała żony. Mało ciekawa perspektywa, nie sądzisz? Nie należy zatem niszczyć swojej seksualności przez pielęgnowanie pożądliwości. Pielęgnuj swoją seksualność przez zwyciężanie pożądliwości.

     Nawet w małżeństwie trzeba pracować nad utrzymaniem wolności wewnętrznej, aby umieć kochać ciało żony, a nie jedynie go pożądać. Tę wolność można niestety utracić. Okresy wstrzemięźliwości, wymagane przez naturalne metody planowania rodziny, dobrze służą jej zachowaniu wolności.

Zachowuję czystość, bo mam dużo pochłaniających
mnie zainteresowań i chcę je rozwijać

     Wielu mogłoby powiedzieć odwrotnie: "Seks mnie tak pochłania, że nie mam ani ochoty, ani sił, ani czasu rozwijać swoich zainteresowań". Czy Edison, Pasteur, Einstein mogliby rozwinąć swój twórczy potencjał, gdyby trwonili czas i energię na uganianie się za seksualnymi przyjemnościami?... Gdyby nie narzucili sobie dyscypliny, zostaliby bardzo przeciętnymi ludźmi, a nie wielkimi naukowcami - dobroczyńcami ludzkości. Cywilizacja, w której przyszło nam żyć, czyni niestety wielu nieprzeciętnych ludzi bardzo przeciętnymi, wikłając ich w grzech nieczystości. Grzech zawsze pomniejsza człowieka. "Ci, którzy popełniają grzech (...), są wrogami własnej duszy" - czytamy w Piśmie św. (Tb 12,10).

     Mówi się o "cywilizacji śmierci" nie tylko dlatego, że propaguje ona przemoc, aborcję, eutanazję itd., ale także dlatego, że uśmierca, zwłaszcza w młodych, ich ideały, talenty, wolność, nadzieję, miłość, życie Boże.

     Ważne, by odkryć swoje zainteresowania i pasje - czy to naukowe, czy artystyczne, religijne, społeczne albo sportowe - konstruktywne, rozwijające i satysfakcjonujące. Najpierw odkryć, a potem rozwijać je z pożytkiem dla siebie i innych.

     Pasjonować się oglądaniem gołych panienek w Internecie albo podrywaniem łatwych dziewczyn na dyskotekach potrafi każdy głupi. Wielką pasję do płci przeciwnej ma nawet pies Burek... Sztuką natomiast jest odnaleźć swoje talenty. Każdy otrzymał jakiś talent. Mówi o tym wyraźnie Pan Jezus (zob. Mt 25, 14-30). Znalazłeś go?... Zastanów się, co lubisz robić, w czym byłbyś dobry, o czym marzysz. Nie chodzi o to, co obecnie modne, "na topie" albo co przyniesie Ci jakąś korzyść. Chodzi o to, co jest głęboko Twoje.

     Krzysztof na przykład kocha góry i spędza tam każdą wolną chwilę. Po studiach planuje wyremontować jakąś chałupę i założyć w niej małe schronisko. Gdyby się nie udało, chce zostać ratownikiem GOPR-u. Ania ze swoim chłopakiem w weekendy pracują jako wolontariusze w hospicjum. Lubią robić coś dla innych. Wojtek chce zostać biologiem. Na wakacje wypożyczył ze szkoły mikroskop. Zachwyca się przyrodą. Mawia: "Jak to Pan Bóg wszystko pięknie stworzył!".

     Młodość to czas niezwykle ważny. Jeżeli dobrze się ją przeżyje, zbierać się będzie dobre owoce przez całe życie. Jeśli przeżyje się ją źle, będzie się zbierać złe plony. Co się sieje, to się zbiera.

Zachowuję czystość, bo chcę szanować dziewczynę

     To jeden z moich ulubionych argumentów. Nauka czystości jest nauką szanowania dziewczyn. Nie powiesz chyba, że taki playboy patrzy na kobietę tak samo jak mężczyzna czysty? Playboy to taki facet, który patrzy na kobiety jak króliczek w okresie godowym na króliczkę... Otóż ja nie chcę widzieć w kobiecie tylko ciała. Nie chcę się bezustannie zastanawiać, jak tę czy tamtą poderwać, a potem nakłonić do tego czy tamtego, a najlepiej zaciągnąć ją do łóżka i używać do czasu, aż znajdzie się nowy "obiekt".



     Interesują mnie inne relacje z dziewczynami - chcę podziwiać ich piękno, przede wszystkim to wewnętrzne, którego mężczyzna szczególnie potrzebuje: ich ciepło, łagodność, delikatność, troskliwość itp. Chcę normalnie z nimi rozmawiać, dzielić się myślami i przeżyciami, bez manipulacji, bez ukrytych intencji - po prostu przyjaźnić się z nimi. Takiego patrzenia na kobiety, czyli patrzenia z miłością, trzeba się uczyć. Osiąga się je proporcjonalnie do zdolności przezwyciężania w sobie pożądliwości. 19-letni Andrzej tak napisał: "Bardzo lubię przebywać z dziewczynami. Mają coś, czego mi brakuje w męskim towarzystwie: ciepło, wdzięk itp. Ale dostrzegam to i potrafię się tym cieszyć, tylko kiedy jestem czysty w myślach i pragnieniach. Burzy tę harmonię pożądanie, jeśli go szybko nie poskromię".

Doraźne przyjemności nie są dla mnie najważnijsze.
Bynajmniej nie staram się wycisnąć z każdego dnia maksimum przyjemności

     Popatrz na zawodników występujących na jakichś imprezach sportowych, np. na olimpiadzie. Długo musieli się przygotowywać. Na pewno każdy z nich ma za sobą całe miesiące intensywnych treningów. Tyle pracy, wyrzeczeń i poświęceń. Ale jak się teraz cieszą ze swoich osiągnięć! Nawet treningową harówkę wspominają z sympatią. Z całą pewnością! To, co było trudne, zmieniło się w radość.

     A gdyby zamiast trenować chodzili dla przyjemności na piwo, dyskoteki i w ogóle żyli sobie na luzie? Osiągnęliby jakiś sukces? Mieliby doraźne przyjemności, ale olimpiadę oglądaliby w telewizji, plując sobie w brodę, że zmarnowali szansę...

     Pomyśl o narzeczonych, którzy postanawiają zachować czystość przedmałżeńską. Sporo ich to oczywiście kosztuje, ale w dzień ślubu mają szczególną radość. Kto wie, czy ta radość nie jest większa niż olimpijczyków stojących na podium. Zdobyli przecież coś więcej niż złoty medal. Zyskali trwałe dobra. Nauczyli się na przykład pokonywać swój egoizm - czyli kochać. Nagrodą za czystość przedmałżeńską jest miłość. A cóż może być większego niż ona?! Przedmałżeńskie wyrzeczenia będą wspominać z sentymentem. Tak się zawsze wspomina trudy zmagania o dobro.

     A gdyby poszli za doraźną przyjemnością, to takie "olimpijskie" małżeństwa mogliby sobie co najwyżej pooglądać w telewizji. O, pardon: w telewizji takich małżeństw, oczywiście, nie pokazują. Temat tabu...

Przeciętność, łatwizna i płycizna nie interesują mnie. Lubie trudne wyzwania.
Jestem odporny na mody. Zdrowe ryby płyną pod prąd, z prądem - zdechłe

     Ci dwaj to są goście! Superliga europejska! Potrafią myśleć samodzielnie i wymagać od siebie. Poszukują prawdy, a nie kierują się bezmyślnie modą czy różnymi "postępowymi" hasełkami w rodzaju: "Mamy wolność", "Teraz tak się żyje" albo "Wszyscy tak robią". Przedmałżeński seks jest dla nich łatwizną i płynięciem z prądem propagandy mediów. Oni nie zmarnują życia. Zrobią z niego coś pięknego i niepowtarzalnego. Na pewno nie będzie to popkulturowa sztampa.

Zachowuję czystość, bo wiem, że teraz potrafiłbym tylko wykorzystać dziewczynę.
Nie jestem dojrzały do odpowiedzialnej miłości. Z zasady nie należy wykorzystywać dziewczyn,
choćby były głupie i same tego chciały

     Jedni postępują tak: jest okazja - to się weźmie łapówkę, jest okazja coś ukraść - to się ukradnie. Jest okazja wypić na czyjś koszt - to się wypije. Jest okazja wykorzystać dziewczynę - to się ją wykorzysta. A inni mówią: "Nie, dziękuję, nie przyjmuję żadnych kopert. Nie, dziękuję, nie piję. Nie wykorzystuję łatwych dziewczyn. Nie oglądam pornografii". Są i tacy, i tacy. Jedni kierują się w życiu Bożymi zasadami, inni zaś - popędami, zachciankami, kaprysami albo kieruje nimi wprost diabeł. Jedni mają mocny kręgosłup moralny, inni mają kręgosłup jak meduza. Ci drudzy zawsze mówią, że pierwsi są głupi, bo nie biorą, nie korzy stają z okazji itd. A kto w rzeczywistości jest głupi?

     W czytaniach liturgicznych na święto św. Stanisława Kostki - patrona młodzieży (który z pewnością też wiele razy był nazywany "głupim") - znajduję takie słowa z Księgi Mądrości: "Z bojaźnią przyjdą zdać sprawę z win swoich, a w twarz ich oskarżą własne nieprawości. Wtedy sprawiedliwy stanie z wielką śmiałością przed tymi, co go uciskali i mieli w pogardzie jego trudy. Gdy ujrzą, wielki przestrach ich ogarnie (...). Powiedzą pełni żalu do samych siebie, będą jęczeli w utrapieniu ducha: »To ten, co dla nas, głupich, niegdyś był pośmiewiskiem i przedmiotem szyderstwa« (...)" (Mdr 4,20; 5, 1-4).

Zachowuję czystość, bo chcę mieć dużo prawdziwych radości,
przyjemności i rozkoszy

     Prowokacja?... Bynajmniej! Mowa jest o prawdziwych przyjemnościach. Bo istnieją przecież różnego rodzaju przyjemności. Nawet kieszonkowcy, łapówkarze, dilerzy narkotyków itp. mają swoje. Im grubszy portfel się wyciągnęło, im grubszą kopertę się dostało, im więcej "działek" się sprzedało, tym większa przyjemność - ba, nawet rozkosz! Łamanie V czy VII przykazania daje niektórym dużą przyjemność! Podobna jest jakość przyjemności wynikająca z łamania VI czy IX przykazania. Lepiej jest zarabiać w uczciwy sposób. Prawdziwą radość ma się z legalnie zarobionych pieniędzy, prawda? Prawdziwą przyjemność ze współżycia seksualnego ma się dopiero w legalnie zawartym małżeństwie. Jeżeli zaś zrezygnuje się z grzesznych przyjemności, otrzymuje się inne. Czynienie dobra daje radość, nie sądzisz? Tylko czynienie dobra daje prawdziwą radość - czystą i trwałą. Grzech odbiera prawdziwą radość! Popatrz, co mówi Pismo św.: "A sprawiedliwi się cieszą i weselą przed Bogiem, i radością się rozkoszują" (Ps 68,4); "Ty, Boże, wlewasz w me serce radość większą nad tę, jaka panuje wśród tych, co mają pod dostatkiem zboża i wina" (zob. Ps 4, 8). Można mieć albo te, albo tamte przyjemności. Nie jedne i drugie naraz. Albo - albo.

Zachowuję czystość, bo w ten sposób buduję cywilizację miłości

     Zupełnie inaczej wyglądałby świat, gdyby wszyscy zachowywali czystość przedmałżeńską i zależną od niej w dużym stopniu wierność małżeńską. Nieporównywalnie lepiej. Po pierwsze zniknęłyby choroby przenoszone drogą płciową (o tym już pisałem wcześniej). Po drugie zniknęłaby pornografia i prostytucja. Ile dziewcząt "pracuje" w agencjach towarzyskich albo w pornograficznym biznesie w Polsce czy za granicą?... Wiele z nich znalazło się tam wbrew własnej woli. Zwabiono je, proponując zupełnie inną pracę. Jeżeli się buntują, są bite, więzione, gwałcone, sprzedawane jak towar z jednego domu publicznego do drugiego. A ile zginęło bez wieści?... Niewolnictwo najgorszego gatunku! Niewiarygodne w XXI wieku, i to w krajach podobno cywilizowanych...

     Gdybym Ci opowiedział (chyba nawet sam wiesz), co to jest "turystyka seksualna", pornografia dziecięca, pedofilia, handel nieletnimi, jeszcze wyraźniej byś zobaczył, że pożądanie nie poskramiane, a przeciwnie: usprawiedliwiane i pobudzane - może zrobić z mężczyzny już nie zwierzę, ale demona...



     Jeśliby zachowywano czystość przedmałżeńską i wierność małżeńską, a więc życie układano by według Bożych przykazań, nie byłoby chorób przenoszonych drogą płciową, uzależnień seksualnych, dzieci wykorzystywanych seksualnie, kobiet gwałconych, molestowanych i oszukiwanych, zdrad małżeńskich, matek ojców samotnie wychowujących dzieci, małżeństw zawieranych w pośpiechu, "bo dziecko w drodze", wielu aborcji - czyli zabójstw dzieci przed urodzeniem.

     Popatrz, tyle niepotrzebnych cierpień, poniżenia, a nawet śmierci. Nie sądzisz, że aby ich uniknąć, trzeba ludzi zachęcać do zachowywania czystości i uczyć ją zachowywać?... Im więcej zaś zachęty do rozwiązłości, im więcej karmienia pożądliwości przez nagość, pornografię, zmysłową modę, tym więcej cierpień. Logiczne? Oczywiście! Tak się buduje "cywilizację śmierci". Dlaczego niektórzy ją budują?... Dlaczego nazywają siebie postępowymi?...

     Zachowując czystość, daje się innym dobry przykład. Wszystko, co robimy i mówimy, ma wpływ na kogoś w otoczeniu - dobry lub zły. W ten sposób każdy z nas buduje albo cywilizacje życia i miłości, albo cywilizację śmierci.

Walczę o czystość bo: "Tylko serce czyste może w pełni
dokonać wielkiego dzieła miłości, jakim jest małżeństwo"

     "Powiedział te słowa Jan Paweł II. Znam je na pamięć. Zależ)' mi na udanym małżeństwie i rodzinie. Nie zawiodę się. Wiem, komu uwierzyłem".

    Zatrzymam się na chwilę nad dwoma ostatnimi zdaniami powyższej wypowiedzi: "Nie zawiodę się. Wiem, komu uwierzyłem". Chodzi o to, że w życiu zależy bardzo wiele od tego, komu uwierzymy. Niektórzy sądzą, że nie potrzebują żadnych porad, bo sami wiedzą, co mają robić. To trochę tak, jak gdyby chcieli zbudować sobie dom bez czyichkolwiek rad i pomocy. Zbudowałbyś sam piękny dom?... Obawiam się, że najwyżej jakąś budkę na działce, w której nikt nie chciałby mieszkać. Myślisz, że budowanie swojego życia jest łatwiejsze niż budowanie domu?

     Przy takim przedsięwzięciu potrzebna jest pomoc ekspertów. Oni znają zasady i mają doświadczenie. Trzeba stosować prawidłowe zasady budownictwa, inaczej wszystko może się zawalić. Pod kierunkiem ekspertów mógłbyś rzeczywiście stworzyć coś pięknego. Podobnie jest w życiu. Stosowanie właściwych zasad budowania życia prowadzi do dobrych skutków, stosowanie błędnych - do złych. Nie może być inaczej.

     Popatrz na swoich znajomych starszych od Ciebie o 10-15 lat. Dostrzeżesz z pewnością takich, którym w życiu albo coś się zawaliło, albo w każdej chwili grozi zawaleniem, albo w ogóle widzisz już ruinę. Życie jeszcze innych przypomina jakąś budkę na działce, a nie piękną willę. Domyślasz się dlaczego? Wydawało się im, że najlepiej wiedzą, co mają robić, lub też uwierzyli hochsztaplerom, którzy potrafili się jedynie świetnie reklamować. Mówili na przykład, że budowa będzie lekka, łatwa i przyjemna. Tymczasem nawet tabliczki mnożenia nie znali, fundamenty radzili budować jak strop, sufit jak podłogę, a w końcu powiedzieli: "Róbta, co chceta"... W jednym mówili prawdę - było bardzo wesoło i wszyscy się świetnie bawili. Ale tylko na początku.

     Niestety, niektórzy młodzi budują swoje życie według zasad ludzi nie umiejących odróżnić dobra od zła. Wszystko im się miesza, np. rozwiązłość uważają za "miłość", "postęp" i "nowoczesność", zboczenia - za "miłość inaczej", zgodę na zło nazywają "tolerancją", molestowanie dzieci uważają za "edukację seksualną", zamordowanie małego dziecka nazywają "usunięciem ciąży", a swoje manipulacje, oszustwa i malwersacje - "radzeniem sobie w życiu"...

     Kto jest największym ekspertem od dobra i zła - czyli od dobrych lub złych zasad budowania życia? Pan Bóg! Czyż może być w tej dziedzinie jakiś większy ekspert?! Co Pan Bóg mówi w interesującym nas temacie? "Albowiem wolą Bożą jest wasze uświęcenie: powstrzymywamanie się od rozpusty, aby każdy umiał utrzymać ciało własne w świętości i we czci, a nie w pożądliwej namiętności, jak to czynią nie znający Boga poganie" (1 Tes 4, 3-5); "O nierządzie zaś i wszelkiej nieczystości (...) niechaj nawet mowy nie będzie wśród was, jak przystoi świętym" (Ef 5, 3).

     A papież jest ekspertem od dobra i zła? On jest zastępcą Jezusa na ziemi. Nie mówi od siebie. Jest narzędziem w rękach Pana Boga. I on właśnie powiedział: "Tylko serce czyste może w pełni dokonać wielkiego dzieła miłości, jakim jest małżeństwo". Wierzysz Janowi Pawłowi II czy tym, którzy mówią coś dokładnie odwrotnego?

Walczę o czystość,
bo nie chcę przegrać wieczności

     Pan Jezus mówi: "Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą" (Mt 5, 8). A w innym miejscu Pisma św. czytamy: "Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy (...), ani cudzołożnicy, ani rozwieźli (...) nie odziedziczą królestwa Bożego" (1 Kor 6, 9-10). Wielu niestety się łudzi! "Książę tego świata", czyli Szatan, przy pomocy swoich ludzi pracuje wytrwale nad tym, aby myślano, że rozwiązłość to drobiazg. Niestety, zrezygnowanie z walki o czystość prowadzi do utraty Królestwa Bożego. Dopóki ktoś walczy z takim czy innym grzechem ciężkim, dopóty nie przegrał wojny o swoje życie wieczne, choć może przegrał bitwę. AIDS nie jest najgorszą konsekwencją grzechu nieczystości.

     To tyle na dziś. Wymienię jeszcze - już bez komentarza - kilka argumentów za czystością przedmałżeńską, które wymienili chłopcy w ankiecie (zb. tabelka poniżej):

·         Seks tytko dla, przyjemności uzależnia, jak alkohol i narkotyki.

·         Zachowuje czystość, aby nie zranić dziewczyny, na której mi zależy.

·         Z seksualnego związku trudno się wycofać.

·         Kształtuję w ten, sposób siłę charakteru. Uczę się pokonywać własny egoizm.

·         Chce żyć tak, aby moja przyszła, żona, mogła, być ze mnie dumna.

·         Zwyciężanie pokus daje mi radość. Kiedy ulegnę, mam straszliwego "moralnego kaca". Chcę być szczęśliwy, ale szczęście to coś innego niż przyjemność.

·         Przyjemość nie jest najważniejsza, w moim życiu.

...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lasotka.pev.pl