Liz Greene - Saturn, astrologia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
SATURN - wstęp
Zakończenie baśni o Pięknej i Bestii, w którym brzydka, nieokrzesana i przerażająca Bestia zmienia się w przystojnego księcia i żeni z bohaterką, wydaje nam się słuszne, właściwe i jakby skądś znajome. To charakterystyczne wrażenie słuszności bierze się stąd, że materiał, z którego zbudowane są mity i legendy, jest symbolicznym przedstawieniem wartości istniejących w zbiorowej nieświadomości gatunku ludzkiego. Te pozornie niewinne opowieści mają w sobie coś znajomego i ogromnie pociągającego. Pod zewnętrzną warstwą złożoną z różniących się od siebie, uwarunkowanych kulturowo szczegółów odnajdujemy zawsze takie same proste wątki i postacie, baśnie obrazują bowiem psychiczne doświadczenia człowieka, zasadniczy szkielet naszego życia wewnętrznego. Wszędzie napotykamy tego samego bohatera, piękną księżniczkę, głupiego olbrzyma i ukryty pod ziemią skarb; zawsze też przekonujemy się w końcu, że Bestia jest mrocznym obliczem pięknego księcia.
Powyższy dualizm jest oczywistym paradoksem życia, bez zastrzeżeń akceptowanym w baśniach czy mitach, a także w innych przedstawieniach symbolicznych, na przykład o tematyce religijnej; wydaje się jednak, że jego zrozumienie nie zdołało w najmniejszym nawet stopniu przeniknąć do współczesnej astrologii. Nadal uważamy, że istnieją planety do końca złe i bez reszty dobre i nawet jeśli dopuszczamy pewną niejednoznaczność tej interpretacji, to pozwalamy, by między czerń a biel wśliznęła się jedynie odrobina szarości. Większość tradycyjnych interpretacji kosmogramu urodzeniowego jest płaska i dwuwymiarowa. Można również zaobserwować tendencję do interpretowania horoskopów według etycznych standardów naszego społeczeństwa, co prowadzi do mówienia o uczciwych i nieuczciwych kosmogramach, moralnych i niemoralnych aspektach oraz pozytywnych i negatywnych zachowaniach. Wciąż przyjmujemy postawę “albo-albo” wobec wszelkich czynników astrologicznych. Carl Gustaw Jung napisał kiedyś, że przed pojawieniem się chrześcijaństwa zło nie było tak bardzo złe i można chyba stwierdzić, że chrystianizując astrologię utraciliśmy wiele subtelnych paradoksów tego bogatego systemu. Najbardziej oczernianym spośród astrologicznych symboli jest Saturn. Bez trudu rozpoznajemy w nim oblicze Bestii, lecz często zapominamy o jego alternatywnej stronie – twarzy pięknego księcia; a jednak bez którejkolwiek z nich nie jesteśmy w stanie odczytać pełnego znaczenia tego symbolu, przez co jego interpretacja pozostaje płaska i dwuwymiarowa.
Saturn reprezentuje pewien proces wewnętrzny, a także rodzaj i jakość doświadczenia. Nie oznacza wyłącznie cierpień, ograniczeń czy dyscypliny; jest symbolem naturalnych procesów zachodzących w psychice każdego człowieka, które pozwalają nam spożytkować doświadczenie cierpienia, ograniczeń i dyscypliny na rzecz osiągnięcia większego celu czy pełni. Stan pełni jest tożsamy z archetypem Jaźni. Nie jest to doskonałość złożona z samych “dobrych” aspektów ludzkiej natury, lecz właśnie pełnia, w której każda cecha znajduje swoje miejsce w harmonijnym połączeniu z całością. Archetyp Jaźni leży u podstaw większości religii na całym świecie; odnajdujemy go także w folklorze i baśniach wszystkich kultur na przestrzeni wieków. Zasadniczo pozostaje on niezmienny, choć w miarę ewolucji człowieka przybiera różne formy. Zachodzące w świadomości procesy, symbolizowane przez Saturna, dotyczą właśnie indywidualnego doświadczenia wewnętrznej pełni. Saturn ukazuje nam edukacyjną wartość cierpienia oraz różnicę między wartościami zewnętrznymi – to znaczy tymi, które przejmujemy od innych – a wewnętrznymi, czyli tymi, które wywodzą się z naszej psychiki i do których docieramy żmudnym wysiłkiem. Twarz Bestii jest niezbywalnym elementem tego procesu, gdyż, jak mówi baśń, dopiero wtedy, gdy ktoś pokocha Bestię dla niej samej, może się ona wyzwolić spod złego uroku i przemienić w księcia.
Tradycyjna astrologia uznaje Saturna za planetę maleficzną. Lista jego zalet wygląda dość przygnębiająco – samokontrola, takt, skąpstwo, ostrożność – a wady są szczególnie nieprzyjemne; wyrażają się bowiem przez uczucie, które nazywamy lękiem. Saturn pozbawiony jest blasku planet zewnętrznych, czy ludzkiego wymiaru planet osobistych. Powszechnie uważa się, że brakuje mu poczucia humoru. Mówi się, że przynosi ograniczenia, frustrację, ciężką pracę i wyrzeczenia, a nawet jego jaśniejszą stronę zazwyczaj kojarzy się z mądrością i samodyscypliną człowieka, pochłoniętego przyziemnymi sprawami, którego oburza sama myśl o tym, że można śmiać się z życia. Pozycja Saturna w domu i w znaku wyznacza obszary stłumienia ekspresji, na których człowiek najpewniej będzie się czuł sfrustrowany i natrafi na trudności. W wielu przypadkach Saturn wydaje się korelować z bolesnymi sytuacjami, które pozornie nie są związane z żadną naszą słabością ani wadą, lecz po prostu “zdarzają się nam”, przez co ta planeta zyskała tytuł “Pana Karmy”. Ta dość przygnębiająca etykietka mocno przywarła do Saturna, choć już najstarsze przekazy utrzymują, że jest on Strażnikiem Progu, klucznikiem przy bramie i że to właśnie dzięki niemu możemy w końcu zrozumieć siebie, a tym samym osiągnąć pełnię wolności.
Frustrujące doświadczenia związane z Saturnem są rzecz jasna konieczne z powodu swej psychicznej i praktycznej wartości edukacyjnej. Niezależnie od tego czy posłużymy się terminologią psychologiczną, czy też ezoteryczną, podstawowe fakty pozostają te same: ludzie zyskują wolną wolę jedynie przez poznawanie siebie, a nie odważają się poznać siebie, dopóki nie zmusi ich do tego cierpienie i nie będą mieli innego wyboru. Choć zapewne niewielu astrologów nazwałoby Saturna wesołym kompanem, wszyscy, aczkolwiek niechętnie, uznają konieczność przejścia przez saturnowe doświadczenia. Trudniej jest zauważyć radość, jaką tego typu doświadczenia mogą nieść. Uważamy za masochistę tego, kto znajduje radość w cierpieniu. Saturn jednak nie każe się nam upajać bólem, lecz poczuć euforię wewnętrznego wyzwolenia. Rzadko się to dostrzega, bo niewielu ludzi doświadczyło owej euforii.
Każdemu z nas przynajmniej raz w życiu przydarzyła się seria opóźnień, rozczarowań i lęków. Tego typu doświadczenia zwykle zbiegają się w czasie z silnym wpływem Saturna, ale prawie nikt nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, jaki jest ich sens i jak można przekształcić je w możliwości. Z reguły wszyscy radzą wówczas cierpliwość i samokontrolę. Zazwyczaj słyszymy, że taka seria wydarzeń jest dziełem czystego przypadku, z czego zupełnie nic konstruktywnego nie wynika. Inne, równie bezużyteczne wyjaśnienie mówi, że ponieważ tego typu doświadczenia reprezentują naszą karmę, zakończenie jakiegoś działania czy cyklu rozpoczętego w którejś z wcześniejszych inkarnacji, to należy przetrwać okres rozczarowań, zacisnąć zęby, nic nie robić, zachować wiarę i tym sposobem spłacić swoje długi oraz odnaleźć ścieżkę prowadzącą w kierunku światła. Nawet ci astrologowie, którzy przyznają rozwijającej się ludzkiej jednostce pewien margines wolności działania, rzadko potrafią doradzić cokolwiek oprócz cierpliwości, spokoju oraz pozytywnego nastawienia. A może w gruncie rzeczy Saturn domaga się od nas i od naszej psychiki, byśmy, jak Parsifal na widok Graala w zaczarowanym zamku, spróbowali zapytać: dlaczego? Niewykluczone, że każde opóźnienie, rozczarowanie czy lęk pozwala uzyskać lepszy wgląd w tajemne mechanizmy działania psychiki i że doświadczenia te krok po kroku mogą nauczyć nas odczytywać znaczenie własnego życia.
W psychice człowieka zachodzi wiele procesów, których nie jesteśmy świadomi i nie dotyczy to jedynie stłumionych emocji. Poziom, którym zajmował się Freud, jest zaledwie obrzeżem świata nieświadomości. Człowiek nieustannie stwarza swój świat generując wzorce myślowe, które następnie zostają odzwierciedlone przez rzeczywistość. Twórcza moc w tajemniczy sposób przyciąga do naszego życia właśnie takie, a nie inne doświadczenia i choć nie do końca rozumiemy czynnik synchronizacji, który sprawia, że świat wewnętrzny i zewnętrzny odzwierciedlają się wzajemnie, wiemy, że ta zasada sprawdza się w życiu każdego z nas. Wystarczy bliżej przyjrzeć się ludziom przechodzącym proces samorozwoju, by zauważyć, że okoliczności ich życia zawsze zmieniają się w ślad za przemianami wewnętrznymi. Człowiek nie stwarza tych okoliczności świadomie; źródłem dynamicznej energii kryjącej się za rozwojem jednostki jest wyższa jaźń, totalna psychika. Jeśli nie będziemy rozszerzać własnej świadomości, tak by zrozumieć naturę procesów rozwojowych i aktywnie z nimi współdziałać, to pozostaniemy tylko pionkami w rękach losu, pozbawionymi jakiejkolwiek kontroli nad własnym przeznaczeniem. Wolność można zdobyć jedynie przez samopoznanie, które pozwala zrozumieć wartość każdego doświadczenia dla rozwoju jaźni. Nic nie stanowi lepszego bodźca do tego rodzaju przemyśleń niż frustracja, dar Saturna.
Większość z nas nie dotarła jeszcze do poziomu, na którym wola wyrażona myślą może sterować ruchem cząsteczek materii. Zazwyczaj żarliwie zaprzecza się istnieniu takich zjawisk czy nawet ludzi, którzy dotarli do tego punktu ewolucji. Czasami ich udziałem staje się ten wątpliwy zaszczyt, iż traktowani są nie jak nauczyciele manifestujący potencjał, który istnieje w nas wszystkich, lecz jak dziwolągi, którym religie naszego świata przypisują ryzykowną misję usprawiedliwiania przed Bogiem ludzkich grzechów. Większość ludzi dostrzega to, co stworzyli mentalnie dopiero wówczas, gdy przeobrazi się to w fizyczną rzeczywistość i wróci do nich pośrednimi kanałami najczęściej w formie spowodowanych przez inną osobę sytuacji, szczęśliwych trafów, przypisywanych bystrości świadomego intelektu lub też choroby lub wypadku, za które można obwinić zbieg okoliczności, pecha, bakterie albo niewłaściwą dietę. Wszystkie tego typu wydarzenia są kanałami, przez które przychodzą do nas saturnowe doświadczenia, zaś ulubionym środkiem przekazu tej planety jest samotność. Z reguły też znosimy owe sytuacje o wiele gorzej, niż to konieczne i tylko w bardzo niewielkim stopniu poznajemy ich prawdziwą wartość wewnętrzną. Uczymy się z nich jedynie ostrożności praktycyzmu. Chociaż desperacko pragniemy wierzyć, że jesteśmy wolni, najbardziej ze wszystkiego nie lubimy przyjmować odpowiedzialności za własne postępowanie i własny los, a jeśli już godzimy się na tę odpowiedzialność, zazwyczaj nadajemy jej ciemne zabarwienie i nazywamy grzechem, co jest równie bezużyteczną postawą.
Samo pragnienie, by problem zniknął i zrozumienie powierzchownych powodów, dla których się pojawił, nie wystarcza, by się go pozbyć, zwłaszcza gdy prawdziwą przyczyną jego powstania jest dążenie psychiki do ustanowienia pełniejszej wewnętrznej równowagi. Nieświadomość ludzka zawsze dąży do pełni i integracji i wykorzystuje w działaniu wszelkie kanały, jakich dostarcza jej świadomość. Prawdziwe cierpienie zaczyna się wtedy, gdy świadome koncepcje tego, co słuszne czy właściwe wchodzą w bezpośredni konflikt ze ścieżką, którą człowiek podąża nieświadomie; zazwyczaj pojawia się wówczas dojmujący wewnętrzny ból wynikający z poczucia jałowości i bezcelowości. Wielu ludzi walczy w ten sposób ze sobą; niezależnie od świadomych pragnień w ostatniej chwili robią coś, co obraca w gruzy ich marzenia, zanim zdążą zaowocować. Poczucie winy i lęk, często towarzyszące tego rodzaju destruktywności, to jeden z aspektów ekspresji Saturna. Zazwyczaj pod przykrywką tych uczuć można odnaleźć nieświadome dążenie do innego celu w życiu, ścieżkę rozwoju mądrzejszą i bardziej znaczącą od tej, którą człowiek obrał świadomie. Na zewnątrz jednak widoczna jest tylko destrukcja, często uważana za zło i utożsamiana z zewnętrzną energią czy też istotą nazywaną Szatanem. Rzecz jasna Szatan, ze swymi kopytami i rogami Kozła-Koziorożca, jest bardzo bliskim krewnym Saturna. Konflikt między świadomością i nieświadomością, światłem i mrokiem nie jest z natury ani dobry, ani zły; jest konieczny do rozwoju, prowadzi bowiem do poszerzenia i integracji świadomości. Dualizm, jaki bardzo go niepokoi, bo łatwo zapominamy, że wszystko, co znajduje się w świetle, rzuca mroczny cień. Bóg i Szatan czy istnieją obiektywnie, czy też nie, w każdym razie istnieją jako impulsy we wnętrzu ludzkiej psychiki, choć nie są tym, czym się wydają na pierwszy rzut oka.
Nie ma łatwej oraz szybkiej metody zaprzyjaźnienia się z Saturnem. Pod wieloma względami temu właśnie celowi podporządkowana była starodawna sztuka alchemii; podstawową substancję alchemiczną, z której potencjalnie można było otrzymać złoto, nazywano Saturnem i uważano, że tą substancją jest także sam alchemik. Współczesna psychologia, coraz bliższa ścieżce alchemików, również próbuje zaprzyjaźnić się z Saturnem, choć nadaje mu inne imiona. Przy odrobinie wytrwałości i wysiłku możemy otrzymać złoto, a gdy już rozwiniemy w sobie wystarczającą subtelność, by zrozumieć ironię Saturna, może przekonamy się, że mimo wszystko nie jest on pozbawiony poczucia humoru.
Saturn w znakach i domach wodnych
Z tradycyjną interpretacją Saturna w domach i znakach można zapoznać się w wielu podręcznikach. Niektóre z nich mają bardziej psychologiczną orientację niż inne, większość jednak koncentruje się na ograniczeniach i opóźnieniach, jakie ta planeta wywołuje na planie materialnym i w świecie zdarzeń. Z pewnością jest to pełnoprawna metoda interpretacji, nie można bowiem zaprzeczyć, że wpływ Saturna zbiega się z przeszkodami i zaburzeniami w materialnej i emocjonalnej sferze życia. Wiele źródeł analizuje również aspektowe wpływy Saturna; są one dobrze udokumentowane przez obserwacje, doświadczenia i tradycję. Można więc uznać, że zewnętrzne formy ekspresji tej planety są wystarczająco dobrze opisane, a w niedalekiej przyszłości zostaną uzupełnione o nowe spostrzeżenia dotyczące midpunktów, harmoniki oraz astrologii medycznej; nas jednak przede wszystkim interesuje ich wewnętrzne znaczenie.
Oczywiście żadna interpretacja Saturna oparta na położeniu w znaku, domu czy aspektach nie może być kompletna, należy bowiem dokonać syntezy wszystkich tych elementów ze sobą, a także z kombinacją wpływów Słońca, Księżyca oraz ascendentu, które odnoszą się do świadomej ekspresji człowieka, jego instynktownych czy nieświadomych reakcji oraz wzorców behawioralnych. Te trzy czynniki w połączeniu z Saturnem tworzą charakterologiczny kręgosłup kosmogramu urodzeniowego, zwięźle określając, czego człowiek chce (Słońce), czego potrzebuje (Księżyc), styl w jakim to osiąga (ascendent) oraz to coś w jego wnętrzu, co sprawia, że albo odnosi porażkę, albo czuje rozczarowanie, gdy już zaspokoi swoje pragnienia (Saturn). Jest to oczywiście wielkie uproszczenie, bo można by napisać całe tomy tylko o znanym nam znaczeniu Księżyca; jednak owa kombinacja czterech czynników – a każda trójca musi zostać zintegrowana przez czwarty czynnik, jest to prawo zarówno psychologiczne, jak i ezoteryczne – pozwala nam uzyskać wgląd w istotę indywidualnej walki o poszerzenie świadomości, opisanej przez każdy kosmogram urodzeniowy. Nie ma horoskopu bez Saturna, choćby najbardziej wyniesionego i najwspanialej aspektowanego i nie ma życia bez zmagań.
Doktryny ezoteryczne uczą nas, że plan fizyczny jest planem skutków, ostatnim i najbardziej gęstym z całej serii coraz subtelniejszych stanów świadomości. Wielu ludzi wyobraża sobie, że te plany ulokowane są gdzieś w przestrzeni, chociaż nigdy nie przedstawiano ich w ten sposób; odnoszą się one do stanów istnienia lub też świadomości, a nie do konkretnego miejsca i wszystkie istnieją jednocześnie, przez cały czas, na wszystkich płaszczyznach i we wszystkich punktach przestrzeni. Dla racjonalnego, zorientowanego jednokierunkowo intelektu ta koncepcja jest trudna do zrozumienia, opiera się bowiem na paradoksie, toteż należy ją postrzegać przez intuicję, która potrafi pogodzić ze sobą przeciwstawne pojęcia oraz ujrzeć je jako jedną całość. Nie ma sprzeczności między ezoteryczną koncepcją wielopłaszczyznowej świadomości, a odkryciami psychologii, choć każda z tych dziedzin wiedzy posługuje się innym zestawem pojęć. Dla człowieka, który podąża ścieżką wiary, bardziej odpowiedni jest język nauk ezoterycznych, pełen odniesień do duszy, duchowości oraz oświecenia; z kolei ten kto wybiera ścieżkę rozwoju intelektualnego, łatwiej zaakceptuje kategorie świadomości i nieświadomości, stłumienia, doznań szczytowych oraz pełnej, zintegrowanej jaźni, nie zaś Monady. Nie jest ważne, którego zestawu pojęć będziemy używać, by zrozumieć rozwój ludzkiej istoty. Świat ciała fizycznego, uczuciowości, umysłu i intuicji to zasadniczo to samo co płaszczyzny: fizyczna, astralna, mentalna i duchowa.
Aby jakiekolwiek wydarzenie czy sytuacja mogło zaistnieć na planie fizycznym, musi zostać poprzedzone przez myśl, wprawione przez nią w ruch oraz naładowane emocją. Dopiero wtedy przejawia się w postaci działania. Te trzy etapy doświadczenia wyznaczają jego sens w relacji do całości. Odczytanie tego sensu jest funkcją intuicji. Świat uczuć leży tuż pod powierzchnią świata zdarzeń; właśnie o nim mówią wodne znaki i domy. Plan astralny symbolizuje „życie pragnień”, uczuciowość ludzkości, a ciało astralne, inaczej mówiąc: natura emocjonalna pojedynczego człowieka często jest światem przyczyn kryjących się za wszystkim, co spotyka go w zewnętrznym świecie. Jednakże większość ludzi nie uświadamia sobie potencjału własnych uczuć, szczególnie w obecnych czasach, gdy większy nacisk kładzie się na zewnętrzne formy zachowania niż na jakość pragnień. Jeśli coś nie jest przyjęte w otoczeniu, człowiek przekonuje siebie samego, że wcale nie chce tego zrobić; w rezultacie siła jego uczuć wzrasta, gdyż zostają one zepchnięte pod powierzchnię, w obszar nieświadomości i z tej pozycji zmuszają go do działania, przyciągając pewne niezrozumiałe dla niego choroby czy wzorce behawioralne, które mogą go ranić i które na pozór wywodzą się z jakiegoś zewnętrznego źródła. Energia psychiki, podobnie jak energia fizyczna, jest niezniszczalna; w gruncie rzeczy jest to ta sama energia i jeśli zwykły kanał jej ekspresji zostanie zablokowany, skieruje się w inny. Saturn w domach i znakach wodnych symbolizuje blokady na poziomie emocjonalnym. Energia psychiczna, która nie może wyrazić się na zewnątrz przez uczucia, musi znaleźć sobie inny kanał ekspresji – często będzie to ciało fizyczne lub pewnego rodzaju wydarzenia.
Koncepcja różnych planów czy stanów świadomości składających się na jednostkowe życie, z których istnienia świadomy umysł może sobie jednak nie zdawać sprawy, jest niezwykle pomocna w zrozumieniu odpowiedzialności, jakiej domaga się Saturn. Szczególnie ważne jest to przy interpretacji Saturna położonego w żywiole wody, bowiem płaszczyzna emocjonalna i motywacje uczuciowe dla większości ludzi są najważniejsze. Oczywiście nie ma sensu mówić przeciętnemu człowiekowi, który przyszedł do astrologa po poradę, że zasadniczym celem jego cierpienia jest rozwój i ewolucja szerzej pojętego życia, którego on sam stanowi tylko cząstkę; takie postawienie sprawy nie pomoże mu rozwiązać osobistych problemów w zrozumiałych dla niego kategoriach. Prawdopodobnie nie zainteresuje go również stwierdzenie, że dusza podczas pobytu na Ziemi przygotowuje się do inicjacji w wyższą sferę świadomości i że jego indywidualne zmagania mają bezpośredni związek z większą walką. Ktoś taki po prostu chce wiedzieć, dlaczego zostawiła go żona, albo dlaczego ma reumatyzm, albo dlaczego jego firma upadła. Jeśli jednak potrafi zrozumieć, że w nim samym istnieje coś jeszcze oprócz drobnej, słabej iskry świadomości i że właśnie wchodzi w kontakt z tą częścią siebie, która pragnie się ujawnić, lecz jest zablokowana przez lęk, to być może zaakceptuje swoje doświadczenia jako konieczną, pozytywną fazę wzrostu i zapobiegnie powtórkom w przyszłości, a tym samym zyska poczucie sensu i celu w życiu. Może się nawet zdarzyć, że żona do niego wróci.
Saturn obdarzony jest pewną cechą, na którą zazwyczaj nie zwraca się należytej uwagi, jest ona jednak niezmiernie istotna dla zrozumienia znaczenia tej planety. Jest to jego zdolność do kamuflażu, pięknie symbolizowana przez egipski mit o Ozyrysie, który, uciekając przed gniewem Seta, aby uniknąć wyśledzenia, najpierw zmienił się w węża morskiego, a następnie w krokodyla – pierwotny zwierzęcy symbol znaku Koziorożca. Pozostałości tego kamuflażu widzimy w postaci górskiej kozicy z ogonem zwierzęcia morskiego. Naturalnym otoczeniem tej kozicy są nagie zbocza i granie wysokich gór, ale gdy to konieczne, potrafi pływać w wodach świata emocji i skutecznie się maskować pod postacią innego stworzenia. Można znaleźć bardzo wiele odniesień do owej świadomej dwoistości, która w niczym nie przypomina naturalnej, instynktownej dwoistości czy też elastyczności znaków zmiennych. Jednym z nich jest postać rzymskiego boga Janusa, władcy bram, od którego pochodzi nazwa miesiąca stycznia (January), w przeważającej części należącego do Koziorożca. Janus miał dwie głowy, na pozór po to, by mógł jednocześnie patrzeć do przodu i do tyłu, strzegąc terenów, które człowiek już przebył, a także tych, w stronę których dopiero zmierza; dwie głowy były mu jednak potrzebne także dlatego, że dosłownie i w przenośni miał on dwie twarze.
Koziorożec to jedyny znak reprezentowany przez dwa różne, zupełnie do siebie niepodobne symbole graficzne. Może się wydawać, że to drobiazg, ale ci, którzy znają głębsze aspekty ezoteryki lub psychologii zauważą, że nie ma tu mowy o przypadku.
Dobrze wiemy, że człowiek o silnych wpływach Koziorożca uważa, iż cel uświęca środki; przez jakiś czas chętnie godzi się na zewnętrzną podległość, jeśli ma to mu pomóc w zrealizowaniu ambicji. Jednak z reguły nie uważa się, by Koziorożec był zwodniczym znakiem, tak jak Ryby ze swą mglistą nieuchwytnością, Bliźnięta z tendencją do chowania się w intelektualnym kącie oraz wymykania z niego za pomocą umysłowych sztuczek, czy nawet Skorpion, który ukrywa swą naturalną wrażliwość i podatność na uczuciowe zranienie za zasłoną fałszywych przesłanek. Warto przyjrzeć się dokładniej naszej zdyscyplinowanej, pracowitej kozicy, gdyż nikt nie ma większych skłonności do nadmiernych kompensacji, niż ona. Wiele znaków i planet potrafi zmieniać zabarwienie jak kameleon; można tu wyliczyć wszystkie znaki zmienne, a także Raka, Księżyc, Neptuna i Merkurego. Ich zmienność i płynność są jednak cechą instynktowną, niezależną od okoliczności. Jedynie Saturn kalkuluje swoją obronę niczym dobry adwokat, by się ochronić zarówno przed atakiem ze strony otoczenia, jak i przed odkryciem własnej istoty i czyni to z własnej inicjatywy.
Nasza wolna wola, której zakres zależy od stopnia samoświadomości, decyduje o tym, czy Saturn okaże się ołowiem, złotem, czy też przybierze którąś z pośrednich postaci. Jego urodzeniową pozycję można odczytywać na dwa różne sposoby, albo też na obydwa jednocześnie, a połączenia z innymi planetami mogą prowadzić do dwóch różnych, pozornie przeciwstawnych sposobów ekspresji. Freud nazwał taki stan ambiwalencją uczuć; to on pierwszy wysunął teorię, że możemy jednocześnie kogoś kochać i nienawidzić i że jedno z tych uczuć nie wyklucza drugiego. Przy Saturnie nic nie jest takie, na jakie wygląda; tam, gdzie jest światło, zawsze pojawia się cień. Zrozumienie owego pierwotnego dualizmu, konieczności i wartości jego istnienia, znacznie łagodzi cierpienie związane z walką.
Rak, Skorpion i Ryby oraz odpowiadające im domy – czwarty, ósmy i dwunasty – mają bezpośredni związek z emocjami i motywacjami ukrytymi pod powierzchnią świadomości. Saturn położony w którymkolwiek z tych znaków i domów jest bardzo nieuchwytny, gdyż przeciętny człowiek rzadko zdaje sobie sprawę z nieświadomej frustracji emocjonalnej, która pcha go do działania; jeśli cokolwiek wie, to tylko tyle, że czuje się osamotniony i podatny na zranienie. Dla Saturna w znakach i domach wodnych typowe są cierpienia emocjonalne, które w końcu sprowadzają człowieka na kozetkę psychoterapeuty, bo po to, by przeprowadzić taką osobę przez labirynty jej uczuciowej natury potrzebny jest obiektywny punkt widzenia.
Liz Greene „Saturn. Nowe spojrzenie na przeklętą planetę”
Saturn w Raku i w czwartym domu
Czwarty dom, odpowiadający Rakowi i Księżycowi, wiąże się z dzieciństwem, pochodzeniem, rodziną i korzeniami. Jako fundament kosmogramu reprezentuje on fundamenty osobowości, zarówno dosłowne – czyli dom, z którego dana osoba się wywodzi – jak i symboliczne, czyli wewnętrzne poczucie bezpieczeństwa. Czwarty dom opisuje emocje i atmosferę, jaka otaczała człowieka, zanim dorósł do wieku, w którym mógł je świadomie, racjonalnie zaakceptować lub odrzucić. Ten dom można powiązać z jungowską nieświadomością indywidualną, a także z zasobem instynktownych reakcji, uwarunkowanych we wczesnym dzieciństwie przez otoczenie.
Ponieważ dom ten mówi o wpływach poprzedzających rozwój racjonalnego umysłu, każda znajdująca się tu planeta jest nieco podejrzana, wskazuje bowiem na ukryte w głębi psychiki elementy, które, by mogły zostać konstruktywnie zintegrowane, najpierw muszą zostać odkryte i wyciągnięte na powierzchnię świadomości. Czwarty dom można porównać do wielkiej podziemnej rzeki, która płynie pod powierzchnią późniejszej osobowości, rozwiniętej według wzorców Słońca i ascendentu; rzeka ta może być wystarczająco potężna, by zdominować zachowanie człowieka, choć z reguły pozostaje niedostrzegana. Jest to od początku do końca osobisty dom; wydaje się, że nie ma wiele wspólnego z większymi strumieniami zbiorowej nieświadomości, których wpływ odciska się na emocjonalnym życiu zbiorowości. A ponieważ jest tak osobisty, tym trudniej postrzegać go w klarowny, obiektywny sposób.
Czwarty dom generalnie uważa się za desygnat związków z ojcem oraz samego ojca. Oczywiście, teza ta powoduje wiele zamieszania i dyskusji, z których jak dotychczas wynikło tylko jedno jasne stwierdzenie, a mianowicie, że oś czwarty-dziesiąty dom odnosi się do obydwojga rodziców.
Pod pewnymi względami nie jest istotne, który dom związany jest z którym rodzicem, gdyż problemy z jednym z nich automatycznie stwarzają kompensacyjne problemy z drugim, jednakże na podstawie doświadczenia skłonna jestem przypisać czwarty dom ojcu, on to bowiem tworzy szkielet rodziny, daje jej swoje nazwisko, a także przez swoją obecność lub nieobecność determinuje bezpieczeństwo lub niestabilność życia dziecka. Rzadko się zdarza, by dziecko straciło matkę, chyba że na skutek śmierci, ale jeśli małżeństwo rozpada się lub w ogóle nie było żadnego małżeństwa, zazwyczaj to ojciec odchodzi oraz wycofuje swoje wsparcie. Uszkodzonym planetom w czwartym domu lub czwartym znaku zazwyczaj towarzyszy trudny lub rozbity dom w dzieciństwie.
Oczywiste jest, że gdy Saturn działa jako nieświadomy czynnik na płaszczyźnie uczuć, powstaje niezwykle trudna sytuacja, gdyż ta planeta potrafi być bardzo nieuchwytna. W powszechnym przekonaniu jej położenie w Raku lub w czwartym domu sugeruje chłód, ograniczenia, autorytatywność bez miłości, separację lub izolację i generalnie niezbyt przyjemne życie rodzinne w dzieciństwie. Często potwierdza się to bardzo dosłownie w sytuacjach, gdy rodzice się rozwodzą, ojciec umiera lub okoliczności zmuszają go do przebywania przez większość czasu poza domem. Izolacja może być również symboliczna: ojciec jest obecny fizycznie, lecz nie potrafi obdarzyć miłością, współczuciem ani wsparciem emocjonalnym – albo też może być czuły oraz kochający, lecz staje się ciężarem lub rozczarowaniem przez alkoholizm, choroby, słabość charakteru lub wzorce emocjonalne, które burzą spokój w rodzinie. Może również wystąpić nadmierny nacisk na wartości materialne, a niewielki na ekspresję emocjonalną.
Istnieje wiele możliwych kanałów, przez które działanie Saturna w czwartym domu może się przejawić na poziomie konkretu. Formy tej ekspresji różnią się między sobą tak samo, jak poszczególne osoby, jednak wewnętrzna reakcja zazwyczaj pozostaje taka sama: poczucie bezpieczeństwa i ochrony, niezbędne dziecku jako fundament, na którym powinno się oprzeć rozwijające się ego, nie istnieje albo zostaje zaburzone, przez co zablokowana zostaje naturalna ekspresja uczuć, pragnienie zjednoczenia się z rodziną i poczucie dziedzictwa.
Nie trzeba więcej argumentów, by zauważyć, że tego rodzaju sytuacja, jeśli nie zostanie zrozumiana, może, działając z poziomu podświadomości, na resztę życia częściowo sparaliżować emocjonalną naturę człowieka. Jej skutkiem jest wyraźna nieufność wobec bliskości emocjonalnej, szczególnie w życiu rodzinnym; jednocześnie podkreślona zostaje tęsknota za czymś bezpiecznym, stałym i zrozumiałym w życiu uczuciowym. Człowiek rzadko zdaje sobie sprawę ze swej wewnętrznej polaryzacji; dostrzega albo jedną stronę medalu, albo drugą. Albo będzie niedorzecznie mocno związany z rodziną i miejscem urodzenia, albo może je znienawidzić, okazywać wobec nich chłód i dystans. Nigdy jednak nie pozostaje obojętny, gdyż w jego rozwoju emocjonalnym zabrakło niezbędnego elementu i cała struktura psychiki musiała się wypaczyć, by zrekompensować tę stratę.
Przy Saturnie w czwartym domu często występuje wyraźna niestabilność emocjonalna, a także przekonanie, że jest się niechcianym i niekochanym. Przekonanie to może nie być do końca uświadamiane, jednak bystry obserwator zauważy je bez trudu. Pojawia się tu także generalna niechęć do mężczyzn, gdyż to ojciec jest pierwszym mężczyzną czy symbolem męskości, jaki dziecko poznaje. Oczywiście niechęć ta może wprowadzić destruktywny chaos w sposób, w jaki mężczyźni rozumieją własną męskość, a kobiety – mężczyzn oraz nieuświadamianą męską część własnej psychiki. Szczególnie odnosi się to do sytuacji, gdy ojca nie ma w domu, bo wówczas matka musi odgrywać obydwie role, a choć jej postępowanie jest usprawiedliwione, tym samym staje się dominującym uosobieniem autorytetu, niezależnie od tego czy jest to zgodne z jej temperamentem, czy też nie. W takim samym stopniu jak ojców, którzy znikają z życia dziecka, dotyczy to ojców słabych, nie dorastających do swej roli. Obszary, na których te negatywne wpływy mogą się przejawić w dorosłym wieku, znacznie wykraczają poza sferę życia rodzinnego, gdyż czwarty dom jest domem kątowym, a tym samym odgrywa istotną rolę w kategoriach ekspresji człowieka na płaszczyźnie fizycznej.
Przy Saturnie w czwartym domu często pojawia się pragnienie posiadania ziemi. W ten sposób potrzeba bezpieczeństwa emocjonalnego zostaje zredukowana do fizycznego faktu – Saturn często próbuje dokonać takiego przeniesienia. Zazwyczaj chybia ono celu, gdyż to, co materialne nie może zaspokoić potrzeby uczuciowej. Jednak osobie obciążonej tego rodzaju emocjonalnym ciężarem ziemia wydaje się czymś trwałym i niezmiennym, domem, który posiada się na własność i którego nikt nam nie może odebrać, w przeciwieństwie do wsparcia emocjonalnego, które można nagle stracić przez śmierć czy rozłąkę. Z wiekiem człowiek staje się coraz twardszy i niekontrolowane usztywnienie wartości emocjonalnych może go w końcu doprowadzić do samotności u schyłku życia.
Z powyższych rozważań wynika jasno, że Saturn w czwartym domu – a w mniejszym stopniu także w Raku, gdyż wpływ tej planety wydaje się mniej oczywisty w znakach niż w domach – może rządzić życiem żelazną, choć niewidoczną ręką, podkopując w człowieku poczucie własnej wartości i utrudniając mu nawiązanie bliskich kontaktów uczuciowych. Aby wykorzystać to położenie w konstruktywny sposób, należy najpierw zrozumieć jego sens.
Blokując asymilację jakiegoś czynnika z otoczenia Saturn zmusza człowieka, by sam wytworzył to, czego potrzebuje dla odnalezienia wewnętrznego spokoju. Musi stopniowo przestać identyfikować daną wartość z zewnętrznym światem i odnaleźć jej rzeczywistość w sobie, w obrębie własnej psychiki. Toteż Saturn w czwartym domu umożliwia zbudowanie poczucia wewnętrznego bezpieczeństwa i akceptacji siebie, opartego na zrozumieniu własnych korzeni. Taka wewnętrzna struktura jest na tyle mocna, że nie zniszczą jej ani nie nadwerężą żadne okoliczności. Wsparcie i zaufanie, jakimi obdarza nas kochający rodzic, w późniejszym życiu skłaniają do emocjonalnego uzależniania się od innych, co jest najgorszą stroną Raka, natomiast zbudowana własnym trudem wewnętrzna siła staje się nienaruszalną własnością duszy. To, co na początku jest tylko wartością emocjonalną, musi nią pozostać, rozszerza jednak obszar swej ekspresji.
Tego rodzaju poczucie bezpieczeństwa emocjonalnego jest niezmiernie rzadkie. Psychika ogromnej większości ludzi pokryta jest bliznami, pozostawionymi przez utratę poczucia bezpieczeństwa w dzieciństwie albo też pozostaje uzależniona od nieustannego wsparcia kochanych osób. Jedynie człowiek z Saturnem w czwartym domu może samodzielnie stworzyć sobie poczucie bezpieczeństwa i to tylko dlatego, że nie ma innego wyjścia. Kierowanie się przewodnictwem i mądrością jaźni, która wybrała to konkretne doświadczenie, wymaga wiary, bez niej bowiem nie sposób zrozumieć jego sensu. Saturn zawsze zmusza człowieka, by zrozumiał naturę własnego cierpienia. Dlatego osoba z Saturnem w czwartym domu musi zrozumieć własną wrażliwość emocjonalną oraz głębokie potrzeby ukryte pod pozornym chłodem, okazywanym wobec spraw rodzinnych oraz domowych. Konieczna jest akceptacja tego doświadczenia jako pozytywnej drogi do osiągnięcia celu, który wart jest cierpienia oraz wysiłku, gdyż źródłem tego cierpienia jest przede wszystkim uzależnienie od innych. Należy zaakceptować i rozwijać swój intymny świat uczuć. Szczególnie trudne jest to w przypadku mężczyzn, toteż Saturn w czwartym domu w ich kosmogramach jest bardziej niebezpieczny; jednak prawem kompensacji, jeśli mężczyzna z takim położeniem Saturna odważy się na zejście w głębiny emocjonalnych warstw psychiki, podobnie jak mitologiczni bohaterowie schodzili w pod ziemny świat, osiągnie rzadką integralność oraz wewnętrzny spokój, pochodzący ze zrównoważenia męskiej i żeńskiej strony własnej natury.
Liz Greene “Saturn. Nowe spojrzenie na przeklętą planetę”
Saturn w Skorpionie i w ósmym domu
Wiele źródeł opisuje symboliczną ewolucję człowieka od Barana do Ryb. Podobna progresja zachodzi w obrębie trzech znaków należących do jednego żywiołu; w tym wypadku otrzymujemy opis trzech faz rozwoju na danym obszarze świadomości. Znaczenie pierwszego znaku lub domu w każdym żywiole zazwyczaj jest najprostsze oraz najbardziej bezpośrednie; wiąże się z rozwojem i integracją indywidualnej osobowości. Drugi znak żywiołu symbolizuje punkt kryzysu, gdyż tutaj człowiek musi zintegrować własne doświadczenia z doświadczeniami grupy, do której należy. Trzeci i ostatni znak lub dom odnosi się do większej całości, której grupa jest częścią i wyraża ostateczny cel rozwoju świadomości na obszarze symbolizowanym przez dany żywioł.
Znaki i domy wodne nie są wyjątkiem od tej reguły. W czwartym domu człowiek jako odrębna jednostka zostaje wydany na działanie emocjonalnych sił i nacisków ze strony otoczenia, które kształtują przyszły rozwój jego osobowości. Ma szansę zbudować fundamenty własnej psychiki, wycofać projekcje i na stałe włączyć poczucie bezpieczeństwa emocjonalnego w strukturę swego charakteru. W ósmym domu musi przetworzyć swą uczuciową naturę w kanał ekspresji i kontaktu i rozpocząć funkcjonowanie w bliskich związkach z innymi. Uczucia zaczynają teraz przepływać między nim, a drugą osobą. W końcu, w domu dwunastym, otrzymuje możliwość ofiarowania mądrości, którą zgromadził w trakcie swych doświadczeń, na rzecz rozwoju grupy. Nie jest już wyizolowaną jednostką, lecz częścią większego, ewoluującego życia. Ten sposób patrzenia jest bardzo pomocny i nie należy tracić go z oczu rozpatrując Saturna w ósmym domu, jest to bowiem chyba najbardziej niezrozumiany i niesłusznie oczerniany ze wszystkich domów horoskopu.
Ósmy dom opisywany jest przede wszystkim jako dom fizycznej śmierci – co ogranicza całą jego wartość i aktywność do krótkiej chwili, w której opuszczamy swą ziemską skorupę lub też jako „dom pieniędzy otrzymywanych od innych ludzi”, który to opis z kolei uwłacza złożoności i mocy znaku oraz planety, związanych z tym domem. Obydwie interpretacje są do pewnego stopnia uzasadnione, ale w przypadku Saturna położonego w ósmym domu pozwalają jedynie przepowiedzieć śmierć w późnym wieku oraz odebranie dziedzictwa – i z reguły są to fałszywe wnioski. Wymiana finansowa pomiędzy dwojgiem partnerów w związku rzeczywiście może być jednym z ubocznych wpływów ósmego domu, ale dopiero gdy zrozumiemy, że pieniądze symbolizują tu wartości emocjonalne, wyjaśnia się głębszy sens „pieniędzy otrzymywanych od innych”. Śmierć jako taka również przynależy do tego domu, istnieje jednak wiele rodzajów śmierci i większość z nich nie ma nic wspólnego ze śmiercią fizyczną, a po każdej śmierci musi nastąpić odrodzenie, umiera bowiem jedynie forma, nie zaś życie, które ją zamieszkuje.
Jako dom wodny, ósmy dom dotyczy przede wszystkim wymiany emocjonalnej. Przez opozycję do domu drugiego to, co przez swą wartość i znaczenie materialne stoi u podstaw stabilności i samowystarczalności, zyskuje tu wartość emocjonalną i staje się fundamentem stabilności uczuć. Ósmy znak, Skorpion, dostarcza nam klucza do znaczenia tego domu w sprawach seksu, kryzysów emocjonalnych oraz śmierci i odrodzenia instynktów powstałych w wyniku sublimacji pożądania.
Jako dom kryzysów, ósmy dom mówi nam o tych okresach w życiu człowieka, gdy emocjonalne więzi z innymi zmuszają go, by uświadomił sobie istnienie jakiejś żywotnej części własnej natury uczuciowej, która musi zostać dostrzeżona, zbadana i oczyszczona. Pieniądze są tu symbolem emocjonalnej zależności lub wolności, gdyż w naszym społeczeństwie można za nie kupić wolność lub zależność w małżeństwie, a wartość seksualna jednostki w znacznym stopniu określona jest stanem jej finansów. Bardzo często w sprawach związanych z ósmym domem pojawia się walka, która z pozoru toczy się na płaszczyźnie czysto materialnej, choć w gruncie rzeczy jej źródłem są emocje. Nic dziwnego, że Freud przywiązywał tak wielkie znaczenie do snów o pieniądzach i że psychologia nadal dostrzega związek między hojnością lub skąpstwem emocjonalnym a finansowym.
Często spotyka się osoby z uszkodzonymi planetami w ósmym domu, uwikłane w trudną sytuację materialną wskutek rozpadu małżeństwa lub chronicznych problemów z partnerem, który wykorzystuje ich finansowo. Szczególnie charakterystyczne jest to dla ósmodomowego Saturna. Przy bliższym przyjrzeniu się zwykle zauważymy tu trudności z ekspresją na poziomie seksualnym i emocjonalnym, a dla wielu ludzi najsłodszą zemstą jest wyładowanie własnych rozczarowań i frustracji na nie reagującym saturnowym partnerze przez żądania materialne.
Te rozważania prowadzą na drażliwy obszar, jak to zwykle bywa ze Skorpionem i ósmym domem; jednak, choć poprzednie stwierdzenie może się wydawać zbyt bezwzględne, ironia sytuacji polega na tym, że w naszym społeczeństwie gardzi się prostytutką, która w każdym razie uczciwie sprzedaje swój towar i zwykle kończy ona w więzieniu, natomiast żona, która zasadniczo występuje w tej samej roli, kupując bezpieczeństwo za ciało, jest gloryfikowana, gdyż społeczeństwo akceptuje i bez trudu wybacza jej postępowanie. Bardzo wiele kobiet sprzedaje swoje usługi seksualne w zamian za legalny związek, który daje im bezpieczeństwo materialne i równie wielu mężczyzn przyjmuje ich usługi w zamian za to, co eufemistycznie nazywa się „prawami męża”.
Analizując istniejące w naszym społeczeństwie postawy wobec seksu w powiązaniu z pieniędzmi, natrafiamy na całą masę śmieci, gdyż jeśli chodzi o finansową strukturę rodziny, nadal wyznajemy feudalne koncepcje. Pomimo wysiłków bardziej oświeconych dusz, dopiero następne pokolenie zacznie rozumieć, że seks ze swej natury nie ma absolutnie nic wspólnego ze światem materialnym, lecz jest odbiciem energii emocjonalnych i mentalnych – które z kolei są odzwierciedleniem innych, jeszcze bardziej skomplikowanych energii. Pieniądze i seks to wciąż zbyt skomplikowane sprawy, by przeciętny człowiek mógł wyjść poza dosłowne ich rozumienie, toteż musimy się przedrzeć przez pojęciowy zamęt, zanim zrozumiemy alchemiczną przemianę dwojga ludzi w jedno.
Trzy domy i znaki wodne reprezentują trzy aspekty uczuciowości człowieka. Czwarty dom symbolizuje siły opiekuńcze, które kształtują nas we wczesnych latach życia. Dom ósmy to siły kreatywne i prokreatywne, którymi człowiek włada i przez które wchodzi w kontakty z innymi. Dom dwunasty to siły rozkładu, które w końcu burzą poczucie odrębności i pozwalają jednostce włączyć się w życie grupy.
Ósmy dom to pole walki, której najważniejszym celem jest doprowadzenie człowieka za sprawą nieustających kryzysów do zrozumienia własnej osobowości i zdobycia nad nią kontroli. Nie ma wspanialszego pola walki, ani bardziej kryzysogennego bodźca, niż energie wyzwalane w pozornie ograniczonym do fizyczności akcie seksualnym. Zjednoczenie na poziomie emocjonalnym powoduje przepływ energii, który sprawia, że człowiek na krótką chwilę „wychodzi poza siebie” – właściwie tylko wówczas może się poczuć jednością z drugą istotą ludzką. Seksualny aspekt ósmego domu dotyczy właśnie tego intymnego, emocjonalnego zjednoczenia; mamy tu do czynienia ze śmiercią jednostkowej świadomości i narodzinami świadomości obopólnej. Z tego względu w epoce elżbietańskiej akt seksualny nazwano „małą śmiercią”. Niestety, wielu ludzi równie mocno obawia się podatności emocjonalnej, nierozerwalnie złączonej z aktem seksualnym, co samej śmierci fizycznej. Nie zdają sobie oni sprawy, że to zjednoczenie ma miejsce także wówczas, gdy nie jest uświadamiane i że na poziomie emocjonalnym nie sposób zupełnie zamknąć się przed partnerem, można jedynie wierzyć, że się tego dokonało.
Przyjęcie takiego punktu widzenia jest równoznaczne ze zrozumieniem istoty odpowiedzialności, jaką niesie ze sobą seksualne zjednoczenie. Nie ma to nic wspólnego z moralnością. Od wielu już wieków słuchamy nauk moralnych, które w najmniejszym nawet stopniu nie pomogły nam zrozumieć prawdziwej natury tajemnicy. Prądy tej wielkiej siły twórczej czy też „mocy węża” – którego kuzynami są wąż w rajskim ogrodzie, Ureusz alchemików i pierzasty wąż Azteków – można wyzwolić również i na inne sposoby, które jednak przynależą do sfery okultystycznej i magicznej; przeciętny człowiek zna tylko jeden sposób – fizyczny seks. Gdy się tę siłę raz uruchomi, prąd ...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]