Lisa Desrochers - Demony 02 - Grzech pierworodny, Book

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Desrochers Lisa02 - DemonyGrzech pierworodnyLuc Cain, niedawny wysłannik Lucyfera, wybrał miłość. Aledemony postanawiają się o niego upomnieć. Luc, a wraz z nim iFrannie, muszą się oddać pod opiekę aniołów, w tym konkurentaLuca, Gabe'a.Że twój umysł zawszeDoZedóbr jedynieziemskich jest przykuty,ciemność samą.światła prawdy zbieraszD a n t e Alighieri,CzyściecROZDZIAŁ 1Możesz zabrać diabła z piekła..LUCN i e ż e b y m n a r z e k a ł , ale p r z e m i a n a z diabła w człowie­ka wiąże się z j e d n y m p o w a ż n y m m i n u s e m - nie j e s t e m jużniezniszczalny. P a t r z ę w lustro na swoją k r w a w i ą c ą twarzi o p ł u k u j ę m a s z y n k ę w u m y w a l c e . Z l i c z a m s ą c z ą c e sięr a n y i z a s t a n a w i a m się, ile krwi m o ż e stracić ś m i e r t e l n i k .I tu u ś w i a d a m i a m sobie kolejny m i n u s człowieczeń­stwa: higienę osobistą. Dlaczego W s z e c h m o c n y zaprojek­tował ludzi tak, że m u s z ą tyle o siebie d b a ć - nie pojmuję.A przez te wszystkie tysiąclecia myślałem, że to my d e m o ­ny jesteśmy s p e c a m i od t o r t u r .Jeszcze ciągle m a m p r o b l e m z o g a r n i ę c i e m tego wszyst­kiego - mojego nowego życia. F r a n n i e . O b u d z i ł e m się dzi­siaj r a n o w swoim aucie i serce m n i e z a b o l a ł o , bo p r z e zchwilę myślałem, że to wszystko sen. Ale to moje b o l ą c eserce - a p r z e d e wszystkim fakt, że byłem śpiący - p r z e k o ­nały m n i e , że w r ę c z przeciwnie. Siarka nie boli.I tu u ś w i a d a m i a m sobie kolejny m i n u s : sen. Teraz mu­szę s p a ć i nie m o g ę c h r o n i ć F r a n n i e tak, j a k b y m chciał.Z p o m o c ą kawy ze S t a r b u c k s a do ostatniej nocy j a k o ś da­w a ł e m r a d ę . A l e o czwartej n a d r a n e m s p a ł e m w swoimwozie p r z e d jej d o m e m , leżąc na kierownicy, a ślina k a p a ł ami na rękaw. B ę d ę m u s i a ł ustalić dyżury z M a t t e m .F r a n n i e u p i e r a się, ż e n i e p o t r z e b u j e a n i o ł a s t r ó ż a ,ale ja chcę p o m ó c . Oczywiście, nie byłem z n i ą c a ł k i e m7szczery. O n a nie wie, że ciągle ją w nocy obserwuję. Gdy­by w i e d z i a ł a , p e w n i e by m n i e sklęła. T r o c h ę to żenują­ce - że m o j a dziewczyna, n i e s p e ł n a m e t r sześćdziesiąt,czterdzieści p i ę ć kilo, m o ż e mi s k o p a ć tyłek - ale niestety,prawdziwe.- F r a n n i e tu idzie.C h o c i a ż głos b r z m i ł a g o d n i e i melodyjnie, i t a k przera­ża m n i e j a k diabli. D o b r z e , że m a s z y n k a leży w umywalce,bo gdybym m i a ł ją przy twarzy, skończyłoby się na kolej­nym skaleczeniu.O b r a c a m się i r o z g l ą d a m po m i e s z k a n i u w p o s z u k i ­w a n i u ź r ó d ł a zapowiedzi. M a t t o p i e r a się o ścianę o b o kmojego n i e d o k o ń c z o n e g o m u r a l u , z k c i u k a m i z a t k n i ę t y m iw kieszenie p o d a r t y c h dżinsów.- M a m u s i a ci nie mówiła, że t r z e b a p u k a ć ? - p y t a m .Ale widok anioła stojącego przy o g r o m n y m obrazie przed­stawiającym P i e k ł o tak m n i e r o z k ł a d a , że w y b u c h a m śmie­chem.P i a s k o w e loki M a t t a sięgają m u p r a w i e d o r a m i o n ,a jego o p a l o n a t w a r z jest autentycznie anielska - tyle żepatrzy na m n i e wzrokiem, który mógłby zabić. G d y b y m niewiedział, pomyślałbym, że jest a n i o ł e m zemsty, nie stró­żem. Ale kiedy się uspokajam, w tych niebieskich o c z ę t a c hpojawia się cień u ś m i e c h u .- M o ż e coś t a m w s p o m i n a ł a .Straszliwie mi się nie p o d o b a , że F r a n n i e p o t r z e b u j estróża. N i e p o d o b a mi się, że ja już jej nie m o g ę c h r o n i ć .A l e m o j a m o c się c a ł k i e m s k o ń c z y ł a . N i k t j u ż n i e p a l iw t y m piecu. N a p r a w d ę t ę s k n i ę za chwilą, gdy m o g ł e mstrzelać z pięści o g n i e m piekielnym i o b r a c a ć p r z e d m i o t ywniwecz.A l e czy chciałbym wrócić do t a m t e g o wcielenia?W życiu!- Skoro więc F r a n n i e jest w d r o d z e - p y t a m z p o d n i e ­sioną b r w i ą - dlaczego jej nie pilnujesz? Tak szybko dajeszciała? Co z ciebie za a n i o ł stróż, u diabła?8 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lasotka.pev.pl