Little Buddha, Mały Budda
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
00:00:20:MAŁY BUDDA00:00:27:Dawno, dawno temu, w pewnej wiosce|w Indiach00:00:31:była mała koza i kapłan.00:00:35:Kapłan chciał złożyć kozę|w ofierze swym bogom.00:00:39:Już podniósł rękę, by podcišć kozie|gardło, gdy ta zaczęła się miać.00:00:46:Zdumiony spytał: "Czemu się miejesz?|Za chwilę poderżnę ci gardło."00:00:55:"Bo 99 razy odradzałam się jako koza,|a teraz odrodzę się jako człowiek."00:01:07:Potem koza zaczęła płakać.|Dlaczego płaczesz - spytał jš.00:01:14:"Płaczę nad tobš".00:01:18:"500 żyć temu też byłam kapłanem|i składałam kozy w ofierze bogom".00:01:26:Kapłan padł na kolana i rzekł:00:01:29:"Wybacz mi, błagam. Od dzi będę|obrońcš każdej kozy na ziemi".00:01:37:Czego nas uczy ta przypowieć?00:01:42:Żadnych istot żyjšcych nie można|składać w ofierze.00:01:51:Co się stało z kozš?00:01:54:Przeżyła wiele, wiele żyć jako człowiek.00:02:01:Aż kiedy zmieniła się w kogo|bardzo niezwykłego.00:02:09:Champa, okaż nam co ze swych|poprzednich żyć.00:02:20:Telegram do lamy Norbu.00:02:43:Czekałem na to 9 lat.00:03:05:- W sprawie lamy Dorje?|- Tak.00:03:08:Odnależli go?|Być może.00:04:24:Będziemy modlić się za powodzenie|twojej misji.00:04:43:I pamiętaj brać lekarstwa.00:05:00:KLASZTOR PARO, BHUTAN00:05:17:Czekajcie.00:05:39:To miska lamy Dorje.00:05:41:Przyda ci się w poszukiwaniach.00:06:20:Seattle.00:06:25:Miło cię znowu widzieć.|Zmęczył cię długi lot.00:06:32:Trochę.00:06:50:Opowiedz mi te sny.00:06:52:Zaczęły się w miesišc po mierci|lamy Dorje.00:06:56:Zawsze mnie prowadziły w jedno miejsce.00:07:01:- Puste.|- Tak.00:07:04:Lama Dorje szedł przede mnš.00:07:06:Wskazywał mi to miejsce,|ale nic tam nie było.00:07:13:Przypadkiem, jaki czas potem,|znalazłem to miejsce.00:07:19:Budowano tam dom, rodzina architekta|z synkiem Jesse'm,00:07:29:który urodził się rok po mierci|lamy Dorje.00:07:40:- Lama Dorje był w dżinsach?|- Zdumiewajšce.00:07:46:Za życia zawsze chodził w szatach.00:07:52:Musiałem jako ich poznać|i miałem szczęcie.00:07:57:3 tygodnie temu...00:08:18:- Piękny dzień.|- Tak.00:08:23:Jestem mnichem buddyjskim z Tybetu,|Kenpo Tenzin.00:08:27:Miło mi.|Teraz nauczam w Seattle.00:08:32:- Ja też uczę, matematyki.|- Jak ja.00:08:38:- Uczę astrologii.|- Nietypowo.00:08:43:Dla nas astrologia ma ogromne znaczenie.00:08:47:Przepraszam.00:08:52:Jesse!00:08:57:Mogę spytać, którego dnia urodził się|pani syn?00:09:05:- 1 marca.|- Wspaniale.00:09:07:- O której godzinie?|- Wczenie rano, o 6:30.00:09:12:To niezwykłe, wyjštkowe.00:09:18:Nie bardzo się na tym znam.00:09:23:Mogę dać pani tę kartkę?00:09:29:Dziękuję.00:09:32:Jesse!00:09:53:Otworzę, Mario.00:10:07:Pani Conrad? Pamięta mnie pani...00:10:11:Tak, w szkole Jesse'go.|Tybetański astrolog, Kenzo...?00:10:16:Kenpo Tenzin.00:10:22:Dostałam zaproszenie z Centrum Dharmy,|nie miałam czasu... Wybieram się.00:10:35:Mój przyjaciel, lama Norbu,|włanie przyjechał z Bhutanu.00:10:40:Jest tu z wyjštkowš misjš.00:10:46:Tak? Zechcš panowie wejć?00:10:49:To miło z pani strony.|Będzie to dla niego interesujšce.00:10:54:Pani Conrad, lama Norbu.00:11:00:Proszę wejć.00:11:05:Trochę tu bałaganu.|Mšż zbudował ten dom, jest architektem.00:11:13:Wcišż żyjemy w kartonach,|tylko kuchnia jest gotowa.00:11:21:Wprowadzilimy się dopiero kilka tygodni|temu.00:11:31:Bardzo pusto, bardzo pięknie.00:11:40:Mšż kocha pustkę.|Zostawiłby wszystko tak, jak jest.00:11:54:Proszę pani.00:11:57:- Mogę już ić?|- Tak, do jutra.00:12:01:- Przejdziemy do salonu?|- Chętnie.00:12:08:To ogromnie ekscytujšce.00:12:12:Doprawdy? Może podać co do picia?00:12:16:Nie, dziękuję.00:12:19:Proszę usišć.00:12:21:- Na pewno mogę ić?|- Naturalnie, Mario.00:12:28:Proszę się rozgocić.00:12:35:Lama Norbu jest też moim nauczycielem|w klasztorze Bhutanie.00:12:40:Rozumiem...00:12:42:Przybywa w bardzo ważnej misji,|dla nas wszystkich.00:12:46:Zamieszkamy w Centrum Dharmy,|tu, w Seattle.00:12:51:Lisa!|Mój mšż. Przepraszam.00:13:01:- Co się stało, wykończony?|- Tak.00:13:05:- Chod, trochę się oderwiesz.|- A co?00:13:09:Zobaczysz.00:13:14:Co to za ludzie?00:13:17:Mnisi tybetańscy.00:13:20:Dopiero co się zjawili.|Okršgły uczy astrologii.00:13:24:- A kwadratowy?|- Uczy nauczyciela.00:13:28:- Gdzie Jesse?|- Odrabia lekcje. Wejdziemy?00:13:39:Lama Norbu.|- Kenpo Tenzin.|- Mój mšż, Dean.00:13:45:Podziwiajš pustš przestrzeń pokoju.00:13:50:Żaden pokój nie będzie pusty,|jeli umysł jest pełen.00:13:57:Uczy tego więzienna cela.00:14:01:Jestemy buddystami z Tybetu.|Od lat żyjemy na wygnaniu00:14:08:u naszych braci z Bhutanu, Indii i|Nepalu.00:14:12:Od okupacji w 1959.00:14:16:Nasza wiara zakłada, że wcišż|rodzimy się na nowo.00:14:25:Lecz jest kilka wyjštkowych istot,00:14:32:które powracajš jako przewodnicy|duchowi,00:14:35:ludzie szczególni, których umiemy|rozpoznać.00:14:41:Dlatego tu jestemy.00:14:44:- Chcecie tu kogo odnależć?|- Mego nauczyciela, lamę Dorje.00:14:51:Szukamy jego powtórnego wcielenia.00:14:58:Jesse, to ty? Chod.00:15:03:Przywitaj się.00:15:17:To jest Jesse. Lama Norbu|i pan Kenpo Tenzin, ze szkoły.00:15:29:Czemu nie nosicie butów?00:15:32:To stary zwyczaj tybetański.00:15:37:Fajna maska?|- W moim kraju kochamy maski.|- Sam jš zrobiłem.00:15:42:To czerwony szczur.00:15:54:- Łyknšłbym szkockiej.|- Ja też.00:15:58:Mój nauczyciel, lama Dorje,00:16:02:uczył samego Dalajlamę.|Pod koniec życia czuł, że musi jechać|na Zachód, głosić Dharmę, naukę Buddy.00:16:12:Przybył więc do Ameryki, do Seattle,|gdzie zakończył życie 9 lat temu.00:16:18:Szukalimy jego wcielenia w wielu|miejscach.00:16:22:Sšdzimy, że mógł odrodzić się włanie|tu, jako wasz syn.00:16:32:- Jesse?|- Tak.00:16:35:Lama Dorje miał duże poczucie humoru.00:16:38:To Champa. A to Punzo.00:16:43:Champa, obudziłe się. Wybaczcie.00:16:48:To zaszczyt móc gocić u was,|lecz na nas czas.00:16:53:Widzielicie kolej powietrznš?|Pokażę wam.00:16:57:Champa.00:17:04:Ta ksišżka jest dla ciebie.00:17:09:Będziesz moim przewodnikiem.00:17:14:Tak.00:17:18:- Do widzenia.|- Dobranoc.00:17:34:Mały Budda, historia księcia Siddharthy.00:17:41:Teraz stopy.00:17:45:Uważaj na ksišżkę.00:17:48:Skšd oni byli?00:17:51:To Tybetańczycy. Przybyli z Bhutanu,|kraju w Himalajach.00:17:57:Co to sš Himalaje?00:18:00:Najwyższe góry wiata.00:18:08:Dobranoc.|Dobranoc.00:18:24:Budda urodził się 2500 lat temu|w małym królestwie starożytnych Indii.00:18:53:Jak kazał zwyczaj w owych czasach,|jego matka, królowa Maya,00:18:58:wracała do domu rodziców,|by urodzić dziecko.00:19:05:To była długa droga,00:19:08:więc królewski orszak zatrzymał się|na odpoczynek na skraju lasu.00:19:33:Gdy królowa weszła między drzewa,|popadła jakby w trans.00:19:40:Przypomniał jej się dziwny sen z nocy,|w której poczęła dziecko.00:19:52:W tym nie pojawiło się przy niej małe|słoništko, błogosławišc jš swojš tršbš.00:20:18:Królowa znajdowała się w głębi lasu,|gdy chwyciły jš bóle porodowe.00:20:28:A wtedy, jak mówiš,00:20:30:drzewo, wiadome wielkoci chwili,|ugięło się, by jš osłonić,00:20:37:podajšc gałęzie, by się przytrzymała.00:21:33:Dziecko urodziło się niemal bez bólu.00:21:36:Miało błyszczšca, złotš skórę,|rozumne oczy00:21:44:i siłę, by stanšć o własnych nogach.00:21:47:Urodziłem się, by osišgnšć owiecenie00:21:52:i uwolnić wszelkie stworzenia|od cierpienia.00:22:00:Mówiš, że kwiaty lotosu|wyrastały mu pod stopami.00:22:24:Gdzie nasze powtórne wcielenie?|Gdzie lama Dorje?00:22:30:Czyta ksišżkę.00:22:36:Jak Trzej Królowie ze Wschodu.00:22:40:Tak. Dziwne.00:22:42:Na szczęcie nie wmawiali nam, że Jesse|jest wynikiem niepokalanego poczęcia.00:22:51:Podoba mi się idea reinkarnacji.00:22:55:Chciałabym wrócić do miejsc i ludzi,|których kochałam.00:23:01:Nawet jako mrówka?00:23:04:To takie złe?|Zajęcia grupowe, piknikowanie.00:23:10:Mogłaby zostać rozgnieciona.00:23:14:Ludziom też to się zdarza.00:23:18:To fakt.00:23:31:Czterech łagodnych mnichów tak cię|zdenerwowało?00:23:35:- Co cię gryzie?|- Chodzi o Evana.00:23:39:Zbankrutował.00:23:43:Co?!00:23:46:Zbankrutował?00:23:51:Ukrywał to nawet przede mnš.00:23:57:Jak to? Przyjażnilicie się,|wszystko robilicie razem.00:24:03:Nie może wynajšć tego budynku w centrum.00:24:07:Jest załamany.00:24:12:- Co będzie?|- Nie wiem.00:24:17:Możemy stracić dom.00:24:28:Będziemy znowu biedni, ale szczęliwi.00:24:34:Poczytaj mi.|Już idę.00:24:40:Król Suddhodhana, ojciec dziecka,|nazwał je Siddhartha,00:24:46:"ten, który przynosi dobro".00:24:56:Wydał wielkš ucztę, by przedstawić syna|ludowi.00:25:13:Nagle, ku zaskoczeniu obecnych,00:25:18:przybył nieoczekiwany goć.00:25:22:wištobliwy pustelnik i astrolog, Asita,|którego nie widziano od lat.00:25:39:Gdy spojrzał on na jej syna,|królowa ujrzała w jego oczach łzy.00:25:46:Nie martw się, królowo.00:25:48:To tylko łzy starca,00:25:50:który wie, że będzie żył doć długo,|aby czerpać z nauk twego syna.00:25:55:Czy będzie wielkim królem?00:25:58:Będzie panem wiata lub jego|odkupicielem.00:26:03:Może jak ty, być kiedy nauczycielem,00:26:07:wpierw jednak, jak ja, musi zostać|królem.00:26:12:Bogowie często sprawiajš zawód|miertelnym.00:26:21:Będzie królem.00:26:38:On będzie królem.00:26:58:Będzie wielkim królem.00:27:04:Królowš wypełniło dziwne przeczucie, a00:27:08:że nie doczeka aż się wypełni|przeznaczenie syna.00:27:28:Tydzień póżniej zmogła jš straszliwa|choroba.00:27:35:Prajapati...00:27:40:Siostro moja. Opiekuj się nim00:27:50:jak własnym synem.00:27:56:Mayo!00:28:30:Wiem, czemu tu jeste.|Szukasz swego nauczyciela.00:28:34:Tak. A czerwone szczury m...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]